wtorek, 29 kwietnia 2014

Mousaka (musaka). Grecka klasyka.



Kontynuacja wspaniałej akcji Europa od kuchni. W tym miesiącu, wraz z Tripsta.pl, z radością przenoszę się do słonecznej Grecji. 
Tym bardziej cieszy mnie taka tematyka, iż zbiegiem okoliczności, już za trzy tygodnie będę grzała się i piła wino na ... Krecie :)))

Grecję pamiętam z wyjazdów z rodzicami, jako dziecko. 
Albo raczej pamiętam strzępki. Kamieniste plaże i brukowane uliczki starego miasta. Ruiny (jakiegoś?) zamku (?). Pamiętam zielone Mykeny z maju, gaje oliwne aż po horyzont i granat nieba. 
Przypominam sobie też obfite obiadokolacje, z miską - gigant prostej sałatki z fetą i cacykami na przystawkę. Zapiekanki z mięsem i coś zawiniętego w liście winogron. Dużo mięsa z grilla. 
B a k ł a ż a n y (ah moje ulubione!)

Siłą rzeczy, jako pierwszą w y p a d a ł o mi zrobić esencję kuchni greckiej właśnie.
M o u s a k ę.
Jest dość pracochłonna, warto zrobić więcej i zaprosić przyjaciół :)
Odgrzana w środku nocy smakuje wybornie, prawda Basiu? ;-)

Już niedługo zweryfikuję na ile udało mi się odtworzyć smak oryginalnej musaki..







Mousaka (musaka). Grecka klasyka. 
/przepis na dużą formę 30 x 20cm/

ok. 800 g mielonego mięsa (w oryginale jagnięcina lub wołowina, ja użyłam wołowiny i łopatki wieprzowej w proporcji 1:1)
4 bakłażany, pokrojone w cienkie plastry
4 - 5 ziemniaków, obranych, pokrojonych w plastry
2 puszki (800g) pomidorów
1 cebula, drobno posiekana
4 ząbki czosnku, pokrojone w plasterki
1/2 łyżeczki cukru trzcinowego
1/2 łyżeczki suszonego oregano
1/2 łyżeczki cynamonu
1/4 łyżeczki mielonego kuminu
sól i świeżo mielony pieprz, do smaku

oliwa z oliwek, do smażenia bakłażana i mięsa

Sos beszamelowy:

ok. 300 g mleka
40 g masła
40 g mąki pszennej
szczypta gałki muszkatołowej
sól i pieprz, do smaku


Jako że z musaką jest trochę roboty, spróbuję przepis ten przedstawić w jak najefektywniejszej kolejności :)

Zaczynamy od nagrzania piekarnika do 180 st C i wstawiania wody do gotowania ziemniaków. 
Cienko (naprawdę cienko!) pokrojone bakłażany solimy, wykładamy na dużą, wyłożoną papierem do pieczenia blachę, skrapiamy oliwą z oliwek, wstawiamy do piekarnika. 
Pieczemy ok 15 min, bakłażany muszą być już miękkie - dojadą w zapiekance. (uwaga! przy takiej ilości - 4 bakłażany - musiałam upiec je w dwóch turach. Inną metodą jest podsmażanie bakłażanów a patelni, ale jest nieporównywalnie bardziej czasochłonna... Nie polecam).

W międzyczasie, gdy bakłażany siedzą w piekarniku, gotujemy w osolonej wodzie pokrojone w plastry ziemniaki. Odcedzamy. 

Na dużej patelni podsmażamy na oliwie cebulę, gdy się zeszkli dodajemy czosnek, a następnie mięso mielone, sól, pieprz oraz pozostałe przyprawy. Smażymy, rozdrabniając łyżką większe kawałki - mięso powinno wyglądać jak do spaghetti bolognese. Dodajemy pomidory z puszki, smażymy na wolnym ogniu jeszcze 10 - 15 minut. 
Kosztujemy i dosmaczamy wedle uznania solą, pieprzem i odrobiną cukru. 

Składamy elementy musaki. 
Na samo dno żaroodpornej formy wykładamy kolejno: wszystkie ziemniaki, warstwę mięsa, warstwę bakłażanów, mięsa, znów bakłażanów (możecie zrobić więcej cieńszych warstw) - tak żeby na górze wykończyć plasterkami bakłażana. 

Przygotowujemy sos beszamelowy. W garnuszku roztapiamy masło, dodajemy mąkę, mieszamy na gładką masę. Stopniowo dolewamy mleka, cały czas mieszając doprowadzamy do wrzenia. Doprawiamy solą, pieprzem i gałką muszkatołową. 
Gotowym beszamelem polewamy zapiekankę. 

Wstawiamy do piekarnika na ok 40 min. 
Wierzch musaki powinien nabrać złotobrązowego koloru. 


Podajemy gorącą.


Smacznego!



środa, 23 kwietnia 2014

Bakłażany z pomidorami, z jajkiem w koszulce.



Przeglądając przy porannej kawie książkę Sophie Dahl, od razu wiedziałam że zrobię to danie. 
Moje smaki! B a k ł a ż a n y z pomidorami, rzecz prosta i dobrze mi znana, ale nigdy nie jadłam ich w jajecznym towarzystwie, nigdy też, tak przyprawionych. 
A że z Izraela przytargałam słoiczek tahiny, do wykorzystania jak znalazł. 
Wędzona papryka to natomiast moje najświeższe odkrycie, jest niesamowita w smaku! Warto kupić, myślę ze wystarczy na długo, a jej aromatu i zapachu nie zastąpimy niczym innym. 

Bakłażany - pyszne. 
Polecam z całego serca :) 


*          *          *



Bakłażany z pomidorami z jajkiem w koszulce. 
/przepis z książki „Sophie Dahl na każdą porę roku”/



1 duży bakłażan (lub dwa mniejsze)
1/2 puszka pomidorów (ok. 200 g)
2 łyżki oliwy
sól i świeżo mielony pieprz, do smaku
1 łyżeczka tahini (pasty sezamowej)
1/2 łyżeczki wędzonej papryki (*można zastąpić zwykłą papryką)
garść liści bazylii, do posypania
4 jajka



Bakłażana kroimy w kostkę, solimy. 
Na dużej patelni rozgrzewamy oliwę, wrzucamy bakłażana. Smażymy na małym ogniu przez ok 10 - 15 min, bakłażan musi być naprawdę miękki! 

Do miękkich już bakłażanów dodajemy pomidory, doprawiamy wędzoną papryką i tahini, solą i pieprzem wedle uznania. 

Jajka gotujemy w koszulkach (wbijamy jajko do gotującej się wody z łyżką octu, gotujemy ok 2 minut). 
Gotowe jajka wyciągamy łyżką cedzakową na papierowy ręcznik. 
Delikatnie układamy jajka na bakłażanach. 

Podajemy od razu, posypane świeżą bazylią. 



Smacznego!






niedziela, 20 kwietnia 2014

Pięknych Świąt Wielkanocnych!



Kochani!
Życzę Wam pięknych, słonecznych Świąt Wielkanocnych.
Uśmiechu i radości z każdej, nawet najmniejszej chwili. 


Wasza, Nat. 

piątek, 18 kwietnia 2014

Jajka faszerowane. Na Wielkanocny stół.



Pamiętam jak robiłyśmy je z Mamą. 
Kolorowe, faszerowane jajka. Z koperkiem, z curry, z ziołami. 
Tuż przed wielkanocnym śniadaniem. 
Zawsze kilka rodzajów, bo w zasadzie można zrobić nadzienie ze wszystkiego. 

Dziś bazyliowe - ze świeżą bazylią i zielonym pesto. 
Oczywiście możecie pokusić się o własne pesto, byłyby jeszcze lepsze! Ja niestety nie miałam czasu, zadowoliło mnie włoskie, ze słoiczka. 
Odrobina przypraw i kiełki do dekoracji. 
Wykorzystałam kiełki buraka, mają najpiękniejszy kolor! Śmiało możecie też użyć kiełków rzeżuchy czy rzodkiewki. Lub jakich tylko chcecie. 


Smacznego!





Jajka faszerowane na stół Wielkanocny. 
/porcja na 2 faszerowane jajka/


3 jajka, ugotowane na twardo
1 - 2 łyżki majonezu
2 łyżeczki zielonego pesto
kilka drobno posiekanych liści bazylii
odrobina soli i pieprzu, do smaku
garść ulubionych kiełków - użyłam kiełków buraka



Ugotowane jajka przekrawamy na pół, delikatnie wyciągamy żółtka. 
W miseczce rozgniatamy widelcem żółtka z majonezem, dodajemy pesto i bazylię. Solimy i pieprzymy do smaku. 
Gotowym farszem napełniamy połówki białek. 

Na górze układamy kiełki. 


Smacznego!

środa, 16 kwietnia 2014

Sernik tiramisu.





Moi drodzy! Wkręciłam się w pieczenie! 
Każdy kolejny sukces motywuje mnie do kolejnego eksperymentu, tak jak kiedyś porażki zupełnie do pieczenia zniechęcały...

Tym razem spróbowałam sernika, na bazie twarogu i mascarpone. 
Co ciekawe, sernik ten piekł się w.... saunie! Bo w piekarniku nagrzanym tylko do 100 st. C.
Do samego końca, nie wierzyłam że da radę, że się upiecze, i przez 3 godziny krążyłam i zaglądałam, czy coś się z nim zaczyna dziać. 
A upiekł się p r z e p i ę k n i e ! Jest w konsystencji twardy i kremowy, idealnie gładki, pyszny. 
Jak na razie, mój numer jeden. 

Swoją drogą, zastanawiałam się, czy upiekłby się r z e c z y w i ś c ie wstawiony do sauny ?...





SERNIK TIRAMISU
/Inspiracja - przepis Liski z WhitePlate/

Na spód:

100 g herbatników maślanych
100 g biszkoptów (użyłam małych okrągłych)
60 g stopionego i przestudzonego masła
60 g drobnego cukru

Na masę serową:

500 g sera potrójnie mielonego (z wiaderka)
500 g sera mascarpone 
230 g cukru
 3 łyżki mąki ziemniaczanej
60 ml rumu lub amaretto (*pominęłam)
4 jajka

Glazura espresso:

120 ml podwójnego espresso
120 ml gorącej wody 
1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka żelatyny


Piekarnik nagrzewamy do 170 st C. 
Dno i boki tortownicy smarujemy masłem (użyłam tortownicy o średnicy 22cm)
Miksujemy składniki na spód, powinniśmy uzyskać konsystencję mokrego piasku. Biszkoptowo - ciasteczkową mieszanką wykładamy dno i boki tortownicy, dociskamy i wyrównujemy powierzchnię. 
Pieczemy ok 5 min. 

W misie miksera łączymy twaróg, mascarpone i cukier. 
Dodajemy mąkę ziemniaczaną, likier lub rum (jeśli używamy), i wciąż mieszając na wolnych obrotach miksera, po jednym jajku. 
Masa serowa powinna być gęsta i błyszcząca. 

Ser wykładamy na podpieczony spód, wyrównujemy powierzchnię. 
Temperaturę piekarnika zmniejszamy do 100 st C.
Sernik wstawiamy do piekarnika, pieczemy ok 3h, aż środek będzie ścięty. 

Studzimy przy uchylonych drzwiczkach piekarnika. 

Przygotowujemy glazurę. Żelatynę rozpuszczamy w gorącej wodzie, dodajemy kawę i cukier. Wstawiamy do lodówki, aż zacznie tężęć. 
Zastygającą galaretkę wlewamy na wierzch ostudzonego sernika, wstawiamy do lodówki, min na kilka godzin (a najlepiej na noc). 


Smacznego!




poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Tatar z łososia. Minimalistycznie.



Gdy tylko zobaczyłam ten przepis na przepięknym blogu Trufli, zapragnęłam zjeść surowego łososia! 
Ochota przyszła tak nagła i mocna, że już na kolejny dzień wracałam z makro, taszcząc cudny, duuuuży kawał różowego mięcha. 
Bo tatar jest naprawdę grzechu warty! ah... z kieliszkiem białego wina, jedzony w doborowym towarzystwie.... 
Polecam z całego serca, wszystkim którzy przepadają za tatarem i sushi, oraz wszystkim którzy jeszcze o tym nie wiedzą... :)





Tatar z łososia. Minimalistycznie. 
/Inspiracja - ten przepis. Ilość na dwie konkretne porcje/


ok 1/2 kg świeżego łososia
2 - 3 łyżki sosu sojowego (można dać więcej, kosztujcie podczas doprawiania)
ok. 1 łyżeczki mielonego imbiru
szczypta chilli
świeży pieprz, do smaku

1 żółtko
1 cebula, bardzo drobno posiekana
opcjonalnie, marynowany imbir, do podania
kawałek świeżej bagietki, do podania



Łososia dokładnie oczyszczamy z ewentualnych ości (wystarczy przeciągnąć dłonie po filecie, żeby je wyczuć), ostrym nożem kroimy go na plastry, potem na małe kawałki i bardzo dokładnie siekamy.
Przekładamy do miski.

Tatar doprawiamy sosem sojowym, imbirem i odrobiną chilli, odstawiamy na min 30 min,  aż smaki się przegryzą.

Podajemy z drobno posiekaną cebulkę (w oryginalnym przepisie biała część pora), wbitym na wierzch żółtkiem i marynowanym imbirem.
Jemy z kawałkiem pieczywa. Lub bez. Koniecznie z uśmiechem :)


Smacznego!





niedziela, 13 kwietnia 2014

Sernik kajmakowy.



Po serniku na zimno, przyszedł czas na ten prawdziwy. 
Przepis od Liski okazał się fantastyczny na mój sernikowy debiut, wbrew moim obawom, wcale nie za trudny w wykonaniu. 
Jako że to 'ten pierwszy', nie obyło się bez kilku podstawowych błędów :) Mądry polak po szkodzie, kompendium sernikowe Doroty, skądinąd genialne!, przeczytałam mając już kawałek, (bynajmniej nie pierwszy) sernika na talerzu...
Cóż, troszkę za bardzo napowietrzyłam masę podczas ubijania, przez co sernik podczas studzenia trochę mi popękał... Na szczęście zamaskowałam polewą i w niczym mu to uroku nie ujęło. 
W każdym razie, jeśli jesteście sernikowymi debiutantami, naprawdę polecam do przeczytania, mnie tekst ten bardzo pomógł w zrozumieniu i s t o t y tego cudnego deseru. 

:)

A sernik smakował wybornie! 
Słodko - słony, kruchy spód, delikatny sernikowy środek, kajmak na wierzchu i chrupkie migdały......

Bardzo polecam! 





Sernik kajmakowy. 
/piekłam w tortownicy o średnicy 22 cm. Źródło przepisu - White Plate/

Na spód:

80 g kruchych ciasteczek maślanych /np Petit Beurre/
50 g solonych orzechów ziemnych
30 g masła
1 łyżka cukru



Piekarnik nagrzewamy do 180 st C. 

Tortownicę wykładamy papierem do pieczenia. 
Wszystkie składniki spodu mielimy w malakserze, wykładamy masę na spód, wyrównujemy powierzchnię płaską łyżką. 
Pieczemy ok 8 - 10 minut. 



Masa serowa:

600 g sera trzykrotnie mielonego
400 g /jedna puszka/ masy krówkowej / kajmaku
50 g miękkiego masła
100 g cukru
cukier z prawdziwą wanilią
3 jajka
1 łyżka mąki pszennej



Masło ucieramy z cukrem i cukrem waniliowym, dodajemy ok 230 g kajmaku /reszta będzie potrzebna do zrobienia polewy /, ucieramy na gładką masę. 
Dodajemy jajka, łyżkę mąki i, stopniowo, ser. 
(Uwaga! Nie ubijamy jajek zbyt długo! Sernik za bardo się napowietrzy, a podczas pieczenia najpierw urośnie, a potem opadnie i popęka...)

Masę serową wykładamy na podpieczony spód, wstawiamy do piekarnika ( zmniejszamy temperaturę pieczenia do 160 st. C ).
Pieczemy ok 50 min. Jeśli wierzch sernika za szybko się rumieni, przykrywamy go folią aluminiową. Mi na szczęście taka sytuacja nie grozi, mam gazowy piekarnik z dolną grzałką... :)

Wyłączamy piekarnik i studzimy sernik przy uchylonych drzwiczkach. 
Wyjmujemy, gdy zupełnie ostygnie. 




Polewa:

170 g masy kajmakowej
3 łyżki mleka
2 łyżeczki masła



W małym garnuszku podgrzewamy masę kajmakową z mlekiem - aż składniki się połączą a  masa będzie płynna. 
Ściągamy z ognia, dodajemy masło i mieszamy aż do całkowitego rozpuszczenia. 

Tak przygotowaną polewą polewamy wierzch ostudzonego sernika. 
Można posypać uprażonymi na suchej patelni płatkami migdałowymi. 

Wstawiamy do lodówki, najlepiej na kilka godzin. 




Smacznego!







piątek, 11 kwietnia 2014

Ruskie pierogi. Najlepsze.



Ach, wzięło mnie na polską, tradycyjną kuchnię! 
Na dniach był schabowy, były mielone kotlety, zapiekanka ziemniaczana, tak dobra, że nie byłam w stanie się od niej oderwać.. (będzie na blogu!).
Zachęcona ostatnim sukcesem ravioli z dyniowym farszem, postanowiłam zrobić p i e r w s z e me pierogi :) 
Żeby nie było wątpliwości, pierogi lepiłam nie raz, ale zawsze robiłyśmy je z mamą. 
Teraz po raz pierwszy sama. 

I wiecie co? Nieskromnie przyznam że są to najlepsze pierogi jakie jadłam! Ciasto, mięciutkie, idealnie się wałkowało i sklejało ( żaden pieróg nie rozkleił mi się w garnku! :)) ), farsz - na pewno nie dietetyczny :) ale p r z e p y s z n y.
Gdyby nie tyle roboty, robiłabym je codziennie... 

Podstawową proporcję na ciasto (mąka : gorąca woda - 3:2) i farsz (ziemniaki : ser - 3:1), pożyczyłam od Liski z Whiteplate. Dziękuję! 

W najbliższym czasie mam zamiar poeksperymentować z farszami, jesteście w stanie mi coś ciekawego polecić? 

Dobrego, słonecznego dnia! 




Tradycyjne, ruskie pierogi. 

Na ciasto:

300 g mąki pszennej
ok 200 ml gorącej wody
szczypta soli

Nadzienie:

750 g ugotowanych ziemniaków
250 g białego sera (użyłam półtłustego)
1 cebula, posiekana i zeszklona na patelni
ok 200 g boczku, drobno pokrojonego i usmażonego na suchej patelni na skwarki *
sól i świeżo mielony pieprz, do smaku

kwaśna śmietana lub / i smażona cebulka, do podania
świeży pieprz, do posypania



* Oczywiście, możemy pominąć boczek. Tutaj mam wersję max kalorii, możemy pierogi odchudzić - bez boczku będą znacznie lżejsze. Czy lepsze...? :)

Mąkę przesiewamy na stolnicę, dodajemy sól. Powoli dolewając gorącej wody, zagniatamy miękkie ciasto, które nie powinno kleić się do rąk. 
Przekładamy do miski, przykrywamy ściereczką żeby nie obeschło. 

Ugotowane ziemniaki przeciskamy przez prasę. Dodajemy twaróg, usmażony boczek, wraz z wytopionym tłuszczem, cebulę, doprawiamy solą i dużą ilością pieprzu ( naprawdę nie żałujcie tutaj pieprzu, smakuje fantastycznie! ).

Ciasto dzielimy na 2 - 3 mniejsze części. Każdą obsypujemy w razie potrzeby odrobiną mąki, rozwałkowujemy na możliwie najcieńszy placek. Szklanką wykrawamy kółka pożądanej wielkości. 
Na każde kółeczko nakładamy farsz, ja dawałam go dość dużo, i sklejamy brzegi. Uwaga! Nie sypiemy ciasta duża ilością mąki! Zrobi się twarde i nie będzie się sklejać!
Gotowe pierogi układamy na stolnicy / talerzu oprószonego mąką. 

Gotujemy po kilka pierogów w dużym garnku z osoloną wodą ( u mnie ok 2 minuty od wypłynięcia. Miałam bardzo cienkie ciasto). Wyjmujemy cedzakową łyżką. 

Pierogi zjedliśmy z wody, podane z przysmażoną na patelni cebulką i kwaśną śmietaną. 
Część pierogów, po ostygnięciu, przysmażyłam na odrobinie oliwy ... i w takiej postaci, delikatnie posypane świeżym pieprzem, smakują mi chyba najbardziej ... :)



Smacznego!




wtorek, 8 kwietnia 2014

SPRING PLATE.



Jest, jest! Już j e s t !  :)
Nowy, p r z e p i ę k n y magazyn Spring Plate! 
Tym razem, i ja miałam przyjemność dać coś od siebie. 
I nawet sobie nie wyobrażacie, jak wielką r a d o ś ć dała mi możliwość uczestniczenia w tak fantastycznym projekcie! :) 

Veroniko, dziękuję! 

Cały magazyn, możecie pobrać lub poczytać online tutaj - klik.

A poniżej zajawka moich artykułów. 
Zapraszam do oglądania zdjęć / czytania. 

Wasza, uszczęśliwiona niezmiernie, Nat. 










niedziela, 6 kwietnia 2014

Ravioli z dynią.



Ćwiczenie czyni mistrza. 
Moi drodzy, wypróbowane na własnej skórze. A raczej we własnej kuchni. Działa. 
I tym samym, jestem z siebie, ja - nerwus i złośnica, niezmiernie dumna. 

Bo podchodziłam do tego dania całe trzy razy. 
Tak, przyznam się do swoich porażek, bo przecież nikt nie jest kucharzem idealnym, a już na pewno mnie daleko, d a l e k o o o do takiego stanu :)
Na szczęście już znacznie się uspokoiłam, zmądrzałam, już nie mam odruchu rzucania wszystkim gdy nie wyjdzie. A miałam, lat temu kilka. 

Pierwsza próba. 
Jesień, dynia hokkaido, piękna! Spaprałam sprawę z farszem, za mokry, nic się nie kleiło, a wręcz przeciwnie, wszystko bardzo skutecznie rozlazło się garnku. 

Próba numer dwa. 
Dzień jeden przed próbą ostateczną, udaną... Farsz ideał, ciasto... cóż delikatnie rzecz ujmując grube jak podeszwa. Zdecydowanie za twarde (za mało jajek?!), fatalnie się wałkowało. Po ugotowaniu, katastrofa. 

Próba numer trzy. 
S u k c e s ! Zmieniłam przepis bazowy na ciasto - dodałam jedno więcej jajko, jako że były małe bardzo. Ciasto gładkie i żółciutkie, elastyczne, już wałkując widziałam że to będzie to! 
Farsz - pyszny, dynia piżmowa naprawdę doskonale się tutaj spisuje. Pierożki ładnie się sklejały, nic nie pękło mi przy gotowaniu, pięknie się pomarszczyły i pomarańczowość dyni prześwituje :-) Piękne wyszły! 
Przy przygotowaniu ravioli, korzystałam z przepisu Asi z Kwestii Smaku, który zmodyfikowałam do swoich potrzeb - podaję już z moimi zmianami. 
Są naprawdę pyszne, polecam! 


ps. Dynia podobała mi się tak bardzo że nie mogłam się na nią napatrzeć! I przy okazji zrobiłam milion zdjęć... Wybaczcie. 

Przepis, jako że również z kuchni włoskiej dorzucam do akcji Europa od Kuchni organizowanego przez Tripsta.pl












Ravioli z dynią piżmową. (Ravioli di zucca)
/porcja dla dwóch osób/

150 g mąki pszennej
2 małe jajka
1 - 2 łyżki zimnej wody
szczypta soli


1/2 dyni piżmowej
kawałek świeżego imbiru, starty na tarce
1/2 cebuli (lub jedna mała cebulka), drobno posiekana
2 łyżki tartego Grana Padano (lub innego twardego sera), plus 1 łyżka do posypania
1 łyżka oliwy
sól i świeżo mielony pieprz, do smaku


2 łyżki dobrego masła
kilka listków świeżej mięty
świeżo mielony, kolorowy pieprz



Mąkę przesiewamy do miski, w środku robimy wgłębienie, wbijamy jajka, dodajemy łyżkę wody i szczyptę soli. Zagniatamy ciasto gładkie ciasto. Z gotowego ciasta formujemy kulkę, zawijamy ją w bawełnianą ściereczkę i odstawiamy na min 1h - ciasto przez ten czas odpocznie i zmięknie. 

Piekarnik nagrzewamy do 180 st. C. 
Na blachę wykładamy pokrojoną w grubą kostkę dynię piżmową, delikatnie solimy i pieprzymy do smaku, skrapiamy oliwą. Pieczemy do miękkości (ok 20 min). 
Upieczone kawałki dyni obieramy ze skóry, miksujemy ręcznym blenderem (najwygodniej) na puree. 
Na patelni rozgrzewamy łyżkę oliwy, wrzucamy drobno posiekaną cebulę. Smażymy 2 - 3 min, aż się zeszkli. Dodajemy starty imbir, trzymamy na ogniu jeszcze kilka sekund, aż zacznie intensywnie pachnieć. Wykładamy na patelnię przygotowane wcześniej puree z dyni piżmowej, smażymy całość na dużym ogniu cały czas mieszając, aż woda niemal całkowicie odparuje - farsz ma być gęsty. 

Ściągamy z ognia, dodajemy starty ser Grana Padano, mieszamy i odstawiamy do przestudzenia. 


*          *          *


Ciasto dzielimy na dwie części, każdą rozwałkowujemy na możliwie cienki placek (nauczona doświadczeniem zrobiłam n a p r a w d ę cieniutki placek...). Na jedną część nakładamy łyżeczką po kupce nadzienie, drugą częścią przykrywamy i dociskamy pomiędzy porcjami nadzienia. Ostrym nożem kroimy ravioli na kwadraciki. 

Gotowe pierożki wrzucamy do dużej ilości gotującej się osolonej wody. 
Gotujemy do miękkości ciasto, u mnie ok 3 minut. Najlepiej wyciągnąć jeden i skosztować :)

W małym garnuszku rozpuszczamy masło, polewamy nim gotowe ravioli. 
Podajemy posypane startym ostrym serem (u mnie Grana Padano, może być też Parmezan czy Pecorino albo polski ser Bursztyn), oraz listkami świeżej mięty. 



Smacznego! 









wtorek, 1 kwietnia 2014

Placek / pizza z rejonu Ligurii.



Kolejna włoska propozycja, w ramach współpracy z  Tripsta.pl
Akcja "Europa od kuchni" trwa, a my pozostajemy nadal w słonecznej Italii.  (Swoją drogą, musiałabym się tam wybrać uzupełnić zapas win i ... serów! :-) ehhh... uwielbiam!)

Ale do rzeczy. 
Tym razem przygotowałam dla Was placek, bo trudno to w sumie nazwać pizzą, z rejonu Ligurii. 
Nieco podobny do Sfincione, jednak znacznie, znacznie grubszy. Na stronie z włoskimi przepisami, znalazłam go również pod nazwą Foccacia z pomidorami. Dla mnie, kwintesencja włoskiej kuchni, kilka zaledwie składników, wszystko świeże i w najlepszej jakości. Kupcie włoskie, dobre pomidory w puszce, dobrą oliwę. Naprawdę warto. 
Ciasto jest pyszne! Chrupiące na zewnątrz, super miękkie i delikatne w środku. Bardzo proste w wykonaniu, jeśli tylko uzbroimy się w cierpliwość i nie będziemy popędzać i stresować placka przy wyrastaniu :) 
Do zrobienia w leniwe sobotnie / niedzielne popołudnie, gdzie nigdzie nam nie śpieszno i nic nie musimy. 

Pyszny jest też na drugi dzień, maczany w miseczce oliwy. 





*          *          *




Pizza / placek z Ligurii. 
/inspiracja - ten przepis/

Na ciasto:

600 g mąki pszennej
150 ml ciepłego mleka
ok 300 ml ciepłej wody 
14 g suchych drożdży instant / 2 opakowania /
2 łyżeczki soli
4 łyżki oliwy z oliwek

Na nadzienie:

3 cebule, pokrojone w piórka
400 g pomidorów w puszce / 1 puszka /
kilka filetów anchovies
garść czarnych oliwek
oliwa
suszone zioła / np bazylia, oregano /
sól i pieprz, do smaku
świeża bazylia, posiekana, do podania


Suszone drożdże wsypujemy do kubka ciepłym mlekiem, mieszamy, odstawiamy na kilka minut. 
Do dużej miski przesiewamy mąkę, dodajemy sól, oliwę, drożdże z mlekiem oraz stopniowo, ciepłą wodę. Zagniatamy ciasto, powinno być miękkie i sprężyste (dużo bardziej miękkie niż w klasycznej, cienkiej pizzy!).
Ciasto wyrabiamy przez min 5, a najlepiej 10 minut! (Uwaga, nie pomijamy wyrabiania ciasta!)
Przykrywamy bawełnianą ściereczkę, odstawiamy do wyrośnięcia na 1,5 - 2 h. 

W międzyczasie przygotowujemy farsz. 
Na patelni rozgrzewamy oliwę, wrzucamy pokrojoną w piórka cebulę. Trzymamy na średnim ogniu przez ok 5 min, cebula ma się zeszklić, nie zbrązowieć. Dodajemy pomidory z puszki, doprawiamy solą i pieprzem. Smażymy na małym ogniu przez kolejne 10 - 15 min, aż sos mocno się zredukuje - musi być naprawdę gęsty. 

Formę na ciasto z odpinaną obręczą (moja miała 24 cm, może być trochę większa ) smarujemy odrobiną oliwy, do środka wykładamy ciasto. Ponownie odstawiamy do wyrośnięcia na godzinę. 
Piekarnik nagrzewamy do 180 st. C. 
Na wyrośnięte ciasto delikatnie nakładamy sos pomidorowy z cebulą, na to fileciki anchovies oraz czarne oliwki. 

Pieczemy przez na kratce piekarnika, przez ok 30 - 35 minut, tak aby spód i boki placka były ładnie zarumienione i chrupiące. 

Pyszny na ciepło i na zimno, maczany w oliwie z oliwek. 



Smacznego!